Ostatni taniec – wirtualna prezentacja wspomnień genetycznych Aveline de Grandpré z 13 października 1776 roku.
Opis
Po udzieleniu pomocy przemytnikom na bagnach, Aveline wraca do Nowego Orleanu. Od razu udaje się do kryjówki, gdzie spotyka się z Géraldem.
Przebieg
- Gérald: Aveline!
- Aveline: Gérald, on wrócił! Vázquez! Przedsiębiorca! Czy któryś z twoich informatorów go widział?
- Gérald: Nie, w ciągu ostatniego tygodnia straciłem dwóch ludzi. Nie żyją. Zostali otruci.
- Aveline: To jego dzieło, muszę go znaleźć.
- Gérald: Może przyjdzie na bal, który wydaje dziś wieczorem kapitan. Czy mam potwierdzić twoją obecność?
- Aveline: Tak. Dziękuję, Géraldzie.
- Gérald: Aveline, będziesz potrzebowała kogoś do towarzystwa.
- Aveline: Chcesz iść ze mną?
- Gérald: W ten sposób wtopisz się w otoczenie. Sądzę, że tak byłoby najlepiej. Z uwagi na naszą misję, ma się rozumieć.
- Aveline: Oczywiście. Ale mam nadzieję, że nie tylko.
Aveline udaje się na bal w willi koło miasta. Zaczyna rozmawiać z gośćmi.
- Gilbert-Antoine: Rewolucja! Cóż za wspaniały koncept!
- Męzczyzna: Oczywiście. Wojna zawsze sprzyja interesom.
- Gilbert-Antoine: A w szczególności wojna, która nie toczy się na naszym terytorium. Nasz poczciwy hiszpański gubernator dostarcza towary, ja przekazuję je moim wspólnikom na mokradłach, a oni zajmują się... transferem.
- Mężczyzna: A to wszystko bez rozlewu krwi!
- Gilbert-Antoine: Mojej! Ach, Aveline, urocza jak zawsze. Jak się miewa twój ojciec?
- Aveline: Uparty jak zawsze.
- Gilbert-Antoine: Mam nadzieję, że niebawem wyzdrowieje. Musisz obiecać mi jeden taniec, abym w zastępstwie twojego ojca mógł zaprezentować światu twój wdzięk.
- Aveline: To bardzo miłe z pana strony. A jeśli zatańczymy obok pana przyjaciela w niebieskiej apaszce, to może będę miała okazję do złożenia mu ciekawej propozycji biznesowej.
- Gilbert-Antoine: Aveline, zawsze taka poważna. Całkowite przeciwieństwo mojej córki, Marie Félicité.
Aveline podchodzi do innej grupki gości.
- Marie Félicité: Za kogo powinnam wyjść?
- Żołnierz: Za najlepszego tancerza.
- Marie Félicité: I miałabym zatańczyć z każdym? Będę wykończona!
- Żołnierz: Señorita, (Pani,) pozwól, że cię uratuję. Będziesz musiała zatańczyć tylko ze mną.
- Aveline: Marie Félicité, myślałam, że córki de Saint Maxenta mają oko jedynie na gubernatorów.
- Żołnierz: Kto to?
- Żołnierz: Señorita, (Pani,) podaj nam swoje imię, abyśmy wiedzieli, jak nazywać panienkę, od której bije na bali najjaśniejszy blask.
- Żołnierz: Najjaśniejszy? Nie sądzę, jednakże twa karnacja mimo wszystko jest urzekająca. Pozwól, że zaproszę cię do tańca.
- Aveline: Obawiam się, że muszę odmówić.
- Marie Félicité:Taka już jest. Słyszeliście, że bardziej woli magazyn ojca niż towarzyską herbatkę? Nie wspominając o nas! I jej karnacja. Oczywiście jest najdroższą przyjaciółką rodziny, ale jej matka... Nie do pomyślenia!
Aveline podchodzi do ostatniej grupki.
- Kapitan: Zapewniam cię, że z wojskiem łączy go tylko mundur.
- Żołnierz: Werbunkowi dwukrotnie twierdzili, że dostanę awans, jeśli będę służyć w jego sekretnym oddziale. Ale nie daję temu wiary, señor. (panie.)
- Kapitan: Brawo. Przydałoby się nam więcej młodzieńców z głową na karku. Dobry wieczór, señorita. (pani.) Wyglądasz znajomo. Byłaś w zeszłym tygodniu na przyjęciu u gubernatora? Wybacz, ale nie pamiętam twojego imienia.
- Aveline: W całości zrozumiałe w przypadku człowieka, który ma już tyle spraw na głowie, kapitanie. Należy dziękować Bogu za pańskie zasługi dla kolonii.
- Kapitan: To ja powinnam dziękować, señorita. (pani.) Pozwolisz mi to okazać podczas tańca?
- Aveline: Oczywiście, kapitanie.
- Kapitan: Powinienem cię ostrzec. Nawet na tym czarującym przyjęciu niebezpieczeństwo wisi w powietrzu. Nie wszyscy wojacy są tacy, na jakich wyglądają. Właśnie mówiliśmy o pewnym okropnym człowieku.
- Aveline: Nie do pomyślenia! Jest tu dzisiaj?
- Kapitan: Tak, siedzi w ustronnym miejscu.
- Aveline: Zatańczymy, gdy zagrają gawota, kapitanie.
- Kapitan: Będę czekał z niecierpliwością.
Na końcu Aveline lokalizuje Vázqueza.
- Diego: Señorita. (Pani.)
- Aveline: Mam przeczucie, że minuet będzie kolejnym tańcem, señor (panie) Vázquez.
- Diego: Si, si. (Tak, tak.)
Aveline zatańczyła minueta z Vázquezem.
- Aveline: Możemy porozmawiać na osobności?
- Diego: Si, si, (Tak, tak,) prowadź.
Aveline prowadzi Vázqueza w ustronne miejsce i zabija.
- Aveline: Dobranoc, Przedsiębiorco.
- Diego: Przedsiębiorco? Nie. Mylisz się.
- Aveline: Co?
- Diego: Daremne morderstwo. Piękna śmierć. Ona sprawi, że będziesz cierpieć.
Po zabójstwie Aveline opuściła willę. W podjeździe stała Madeleine.
- Aveline: Madeleine!
- Madeleine: Aveline!
- Aveline: Nie wiedziałam, że tu jesteś.
- Madeleine: Przyszłam po ciebie. Jak możesz? Bal, podczas gdy twój ojciec leży na łożu śmierci?
- Aveline: Ja...
- Madeleine: Nic już nie mów. Jest za późno. Odszedł.
- Aveline: Papa! (Tatuś!) Nie!
Później Aveline, Madeleine i Gérald stoją nad grobem Philippe'a Oliviera de Grandpré na cmentarzu.
- Madeleine: Tak mi przykro. Ale musiałaś się domyśleć, że zważając na okoliczności, nie mógł ci nic zapisać w spadku. Oczywiście drzwi do mojego domu zawsze będą stały przed tobą otworem.
- Aveline: Nie dbam o jego testament. Boli mnie jedynie, że zmarł.
- Gérald: Jego firma jest na moje nazwisko, ale uważam ją za twoją. Prawo nas nie podzieli.
Konkluzja
Aveline zabiła Vázqueza, jednak okazało się, że to nie on był Przedsiębiorcą. Chwilę potem dowiedziała się o śmierci ojca.