Królewska korespondencja – wirtualna prezentacja wspomnień genetycznych Arna Doriana z września 1792 roku, odtworzona przez użytkownika Helixa w 2014 roku przy pomocy Helixa.
Opis[]
Arno zostaje wezwany przez radę.
Przebieg[]
- Arno: Wzywaliście mnie?
- Sophie: Monsieur (Panie) Dorian. Mamy dla ciebie zadanie.
- Arno: Pewnie znowu przynieś, wynieś, pozamiataj?
- Hevré: Dwóch mistrzów asasynów nie żyje. Jednego zgładziłeś sam w obronie templariusza. Ciesz się, że tylko taka spotyka cię kara.
- Arno: A Germain?
- Guillaume: To nie twoje zmartwienie. Zeszłej nocy Komuna Paryża ogłosiła otwarte powstanie przeciwko królowi. W tej chwili dwadzieścia tysięcy uzbrojonych rewolucjonistów oblega Tuileries. Nawet Gwardia Narodowa jest na skraju buntu. Niektórzy jej członkowie już przystali do rewolucjonistów. Francja rozłazi się w szwach.
- Arno: I nie raduje nas to? Lud walczy o to, co mu się należy. (Wolność, równość...)
- Sophie: Gdyby nasze działania sprowadzałyby się tylko do zachowywania równowagi, miałbyś rację. Ale prawda jest bardziej złożona. Porządkując sprawy Mirabeau, natrafiliśmy na pewną korespondencję o... monarchistycznym charakterze.
- Arno: Mirabeau utrzymywał kontakt z królem?
- Sophie: I raczej nie dochowywał należytej dyskrecji. Jeśli królewskie egzemplarze tych listów zostałyby opublikowane, templariusze mogliby zdemaskować i zgładzić naszych agentów w całej Francji.
- Arno: A ja mam się zakraść do pałacu i znaleźć je jako pierwszy?
- Guillaume: I to szybko. Gwardia Szwajcarska jest zdziesiątkowana. Możliwe, że ulegnie jeszcze przed nocą.
- Arno: To nie będzie pierwszy pałac, do którego się włamuję.
Arno idzie pod Palais des Tuileries, gdzie odbywają się masowe zamieszki.
- Ekstremista: Gotowi! Cel! Pal! Dobra robota. Wracać na stanowiska.
- Tłum: (Niech żyje ojczyzna!) (Niech żyje rewolucja!) Śmierć tyranowi! Dawać tu tyrana!
- Arno: Ach, ten dzisiejszy dyskurs polityczny krwiożerczych buntowników.
Arno rozpoczyna zakradać się do pałacu.
- Ekstremista 2: Gdzie jest król?!
- Ekstremista 3: Musiał nam umknąć.
- Ekstremista 4: Przeszukać wszystko! Kapitan chce mieć te papiery!
- Ekstremista 5: Ale tu nic nie ma!
- Ekstremista 4: Szukać dalej. One gdzieś tu są.
- Żołnierz: Do tyłu! Do tyłu! Trzymać się z daleka!
Arno wchodzi do gabinetu króla. Tam natychmiast zostaje przypchnięty do drzwi przez Napoleona Bonapartego. Podporucznik przyłożył mu do brzucha lufę pistoletu, Arno z kolei wysunął swoje ukryte ostrze.
- Napoleon: Zdecydowanie nie przypominasz rewolucjonisty opętanego żądzą krwi. Choć ten kaptur wygląda trochę złowieszczo, jeśli wolno mi zauważyć.
- Arno: Trzymasz tylną straż, co? To wygodne, odgrodzić się od walk kilkoma parami drzwi.
- Napoleon: Och, mnie tu w ogóle nie ma. Przynajmniej oficjalnie. Ale jak często zdarza się okazja, by pomyszkować w gabinecie samego króla?
- Arno: Szukasz czegoś konkretnego?
- Napoleon: Tajemnic państwowych. Prywatnej korespondencji. Osobistych skarbów. Takich drobnostek.
- Arno: Mam nadzieję, że nie przyszliśmy tu po ten sam łup. Chodzi o pewne listy pisane do króla. Gotowe wywołać... nieporozumienie, gdyby znaleźli je nieodpowiedni ludzie.
- Napoleon: Rozumiem. Cóż, może w takim razie zdołamy sobie nawzajem pomóc. Sądzę, że król kazał zbudować tu gdzieś skrytkę. Gdybyśmy tylko zdołali ją odszukać...
Arno używa Wzroku Orła i za jego pomocą lokalizuje ukrytą w szafie kasetkę.
- Arno: O tym mówiłeś?
- Napoleon: Doskonała robota, przyjacielu.
Arno wyjmuje listy z puzderka i czyta je. Napoleon w tej chwili ukradkiem odkrywa przedmiot należący do Ludwika XVI Burbona.
- Napoleon: Niezwykłe.
- Arno: Znalazłeś swój łup?
- Napoleon: Tak, istny róg obfitości. A ty?
- Arno: Tak mi się wydaje... owszem! To jest to!
Arno wrzuca korespondencję do kominka.
- Arno: To powinno wystarczyć.
- Napoleon: Możemy zatem wychodzić?
Napoleon podchodzi do ściany i aktywuje ukryte w niej drzwi.
- Arno: Cóż to jest?
- Napoleon: Nasze wyjście. Osłaniaj mnie, dobrze?
Arno przez sto trzydzieści pięć sekund osłania Napoleona borykającego się z drzwiami przed rewolucjonistami, którzy wdarli się do pałacu.
- Napoleon: Dobrze ci idzie!
Posługujesz się tym ostrzem niczym demon.
Jeszcze tylko chwilę.
Gdzieś ty uczył się walczyć?
Już prawie gotowe.
Napoleon kończy otwieranie drzwi i zestrzeliwuje biegnącego w jego stronę ekstremistę. Potem wchodzi z Arnem do sekretnego przejścia.
- Napoleon: Ruszajmy.
Arno i Napoleon zaczynają zjeżdżać pod ziemię. Do pokoju wbiega Frédéric Rouille.
- Frédéric: Przeszukać wszystko! Chcę mieć te dokumenty!
- Arno: To on!
- Napoleon: Do diaska! Istotnie, kapitan Rouille tak działa na ludzi.
- Arno: To twój przyjaciel?
- Napoleon: Dokuczliwy cierń, który nie do końca zdołałem wyrwać.
- Arno: Ma informacje, których potrzebuje! Muszę tam wracać!
- Napoleon: W ten chaos? Nie odszukasz go. Chodź za mną. Mam lepszy pomysł.
Arno idzie za Napoleonem.
- Napoleon: Dobrze sobie tam poradziłeś. Ale podejrzewam, że nie rozważasz podjęcia służby wojskowej?
- Arno: Nie idzie mi wykonywanie rozkazów.
- Napoleon: Ach, odwieczny koszmar generałów i polityków: indywidualista. Znam to uczucie. Ludzie naszego pokroju mają znaczną przewagę nad większością wojskowych, jak sam dobrze wiesz – potrafimy samodzielnie myśleć. Gdybyś się zaciągnął, za dziesięć lat byłbyś marszałkiem. Gwarantuję.
- Arno: Szczodra propozycja. Ale nie skorzystam.
- Napoleon: Człek musi iść tam, dokąd prowadzi go serce. Ale odszukaj mnie, jeśli kiedyś zmienisz zdanie. Nazywam się Bonaparte. Napoleon Bonaparte. Podporucznik artylerii. Póki co.
- Arno: Arno Dorian.
- Napoleon: Miło cię poznać. I mam od razu osobistą prośbę: gdyby ktoś pytał, nigdy mnie tu nie było. Całemu zamieszaniu przyglądałem się ze składu meblarskiego po drugiej stronie placu Carrousel.
- Arno: Twarz w tłumie. No jasne.
- Napoleon: Chwileczkę. Może lepiej się ukryj.
Arno chowa się za przewróconym regałem. Nagle ściana eksploduje. Z pyłu wyłania się kilku żołnierzy i działo.
- Artylerzysta: Wszystko w porządku, panie?
- Napoleon: W jak najlepszym, kapralu. Doskonały strzał! Regularne ćwiczenia są kluczowe dla porządnego regimentu.
- Artylerzysta: Powinniśmy już iść, panie.
- Napoleon: Tu rozchodzą się nasze drogi.
- Arno: A Rouille?
- Napoleon: Daj mi kilka dni, a zobaczymy, czego zdołam się dowiedzieć o aktualnym miejscu jego służby. Może zdołam zaaranżować spotkanie.
Konkluzja[]
Arno spalił hańbiącą korespondencję i spotkał Napoleona Bonapartego.
100% synchronizacji[]
Żeby osiągnąć stuprocentową synchronizację z Arnem, należy:
- uszkodzić trzy dzwony alarmowe;
- zabić trzech strażników zza osłony.