Ucieczka z Abstergo – wydarzenie, które odbyło się w 2012 roku w rzymskiej siedzibie firmy Abstergo Industries, która jest przykrywką dla zakonu templariuszy. Był to moment, w którym dwójka asasynów, Desmond Miles i Lucy Stillman uciekli z dobrze chronionego budynku.
Przebieg wydarzenia[]
Lucy i Desmond byli traktowani w Abstergo jak więźniowie. Nie wolno im było opuszczać siedziby, a Desmondowi jego pokoju i pomieszczenia, w którym odtwarzał wspomnienia swojego przodka. Zaraz po tym jak szefowie Warrena Vidica opuścili siedzibę firmy, Lucy zjawiła się w pokoju Desmonda w poplamionej krwią bluzce. Powiedziała mu, że muszą uciekać, ale zanim to zrobią Desmond musi jeszcze raz wejść do Animusa 1.28. Maszyna odnalazła wspólnego przodka Obiektu 16 i Obiektu 17 - Ezia Auditore da Firenze. Zaraz po tym Lucy i Desmond uciekli z pomieszczenia. Po cichu przedostali się przez salę Projektu Animi i znaleźli się na parkingu. Tam jednak czekało na nich wielu strażników, z którymi musieli walczyć. Po wygranej bójce Lucy kazała wejść Desmondowi do bagażnika pobliskiego samochodu, by bezpiecznie przewieźć go do kryjówki asasynów. W kryjówce Desmond dowiedział się, że Lucy chce zrobić z niego prawdziwego asasyna i poznał tam też innych członków drużyny Lucy. Mógł z nimi chwilę porozmawiać, a potem wszedł do Animusa 2.0, by odtwarzać wspomnienia Ezia Auditore da Firenze.
Dialog[]
Lucy zjawia się w pokoju Desmonda.
- Lucy: Musimy iść.
- Desmond: Lucy! Gdzie byłaś? Dlaczego oni...
- Lucy: Teraz.
Desmond i Lucy podchodzą do Animusa 1.28.
- Lucy: Kładź się.
- Desmond: Co to za krew? Nic ci nie jest?
- Lucy: Słuchaj, mamy jakieś dziesięć minut... może - zanim połapią się, co zrobiłam. Jeśli do tego czasu nie ruszymy w drogę...
- Desmond: Zaczekaj! Dokądś wyruszamy?
- Lucy: Desmond, obiecuję, że odpowiem na WSZYSTKIE pytania. Później. Teraz z łaski swojej zamknij się i rób co mówię. Więc proszę - wejdź do Animusa.
- Desmond: Dobrze...
Animus wyszukał wspomnienie łączące Obiekt 16 i Obiekt 17 - moment narodzin Ezio Auditore. W 1459 roku, Palazzo Auditore trwał poród Marii Auditore.
- Położna: Przyj! Przyj! Jeszcze raz!
Si, si. (Tak, tak.) Dobrze. To chłopiec.
Nagle do sypialni wpadł Giovanni Auditore da Firenze, mąż Marii.
- Giovanni: Och, kochana! Mi dispiace. (Przepraszam.) Byłem w banku, gdy dostałem wiadomość! Przegapiłem to?! Spóźniłem się?
Giovanni zauważył przed chwilą narodzonego chłopca i wziął go na ręce.
- Giovanni: Daj mi go...
- Maria: Giovanni...
- Giovanni: Cii, kochana. Wszystko będzie dobrze. Tu sei un Auditore (Jesteś Auditore.) Tu sei un combattente. (Jesteś wojownikiem.) Perché combatti! (Walcz!)
Mały Ezio zaczął płakać.
- Giovanni: Posłuchajcie go! Jakież mocne płuca!
- Maria: Jak damy mu na imię, kochany?
- Giovanni: Ezio! Ezio Auditore da Firenze!
Wspomnienie kończy się, a Desmond wychodzi z Animusa.
- Lucy: Wstawaj. Ruszamy.
- Desmond: Ja, och, daj mi chwilę...
- Lucy: Nie ma czasu, Desmondzie. Musimy ruszać.
Lucy zabrała rdzeń pamięci z Animusa i razem z Desmondem opuściła pomieszczenie. Podczas biegu po korytarzach Abstergo, Desmond i Lucy dalej rozmawiają.
- Desmond: Naprawdę stąd uciekamy, ech...
Abstergo ma popieprzonych dekoratorów wnętrz... - Lucy: Trzymaj się blisko.
Nagle zza rogu wyłoniła się dwójka strażników Abstergo, która zauważyła jak Lucy odcina im drogę do Desmonda.
- Strażnik 1: Hej! Nie powinno cię tu być! Otwórz drzwi!
- Strażnik 2: Zgłoszę to! Włamano się do skrzydła badawczego. Powtarzam: włamano się do skrzydła badawczego. Proszę o wsparcie całego personelu ochrony. Napastnicy są uzbrojeni.
Na drodze Desmonda i Lucy pojawiają się dwaj inni strażnicy.
- Strażnik 3: Tam są! Nie pozwólcie im uciec...
Strażnik nie dokończył zdania, gdyż Lucy zaczęła z nimi walczyć. Ostatecznie Lucy zabiła obu strażników.
- Desmond: Cholera...
Weszli do kolejnego korytarza z windą. Z jego okien rozpościerał się widok na salę Projektu Animi. Desmond podszedł do okna.
- Desmond: Patrzcie...
Desmond i Lucy wsiedli do windy.
- Desmond: Co z kamerami?
- Lucy: Zaprogramowałam je na odtwarzanie starego obrazu. Myślisz, że w jaki sposób zdołałam ukryć twoje nocne myszkowanie po Abstergo?
- Desmond: Dobra jesteś...
- Lucy: Tak mówią. Ale teraz nas ścigają. Musimy się pośpieszyć.
Lucy i Desmond wyszli z windy. Lucy skryła się za rogiem ściany i szukała wzrokiem strażników.
- Lucy: Musimy dostać się do windy po drugiej stronie pomieszczenia. Chodź za mną. Ale uważaj na ochronę. Wolałabym uniknąć walki.
Desmond i Lucy zaczęli biec między "korytarzami" stworzonymi z Animusów. Desmond dopiero po chwili domyślił się czym naprawdę są te maszyny.
- Desmond: To jest Animus?
Co do... ile ich jest?
Mówi się Animus-y? Animusze? Jak myślisz, Lucy? Lucy?
Desmond i Lucy bezpiecznie i bez zbędnej walki dobiegli do windy na końcu pomieszczenia. Lucy próbowała uruchomić windę kartą, lecz to nie zadziałało.
- Lucy: Kurwa mać! Myślałam, że ta karta zadziała. Musi działać pod innym systemem, a ja nie mam kodu...
- Desmond: Zaczekaj...
Desmond nieświadomie zaczął używać Wzroku Orła i zaczął próbować wpisywać kod.
- Desmond: Cholera!
No, dalej.
Przy trzeciej próbie Desmond wpisał prawidłowy kod.
- Lucy: Jak to zrobiłeś?
- Desmond: Nie wiem.
- Lucy: Chodźmy.
Desmond i Lucy wchodzą do windy, która prowadzi na parking.
- Lucy: Zawsze coś...
- Desmond: Co się stało w Animusie? Obiekt 16? Ezio... Audi... Audicośtam?
- Lucy: Chyba przez cały czas byliśmy w błędzie. Dlatego musimy się stąd wynieść. Vidic i Templariusze - to tylko część problemu...
- Desmond: Co masz na myśli?
- Lucy: Wyjaśnię, gdy dotrzemy na miejsce.
- Desmond: Dokąd?
Desmond i Lucy zjechali na parking i zaczęli się bić z 10 strażników. Po wygranej bitwie, oboje podeszli do pobliskiego samochodu. Lucy otworzyła bagażnik.
- Lucy: Wskakuj.
- Desmond: Żartujesz?
- Lucy: To dla twojego bezpieczeństwa.
- Desmond: Człowieku...
- Lucy: Już niedaleko...
Całą podróż do kryjówki Desmond spędził w bagażniku. Po wyjściu z bagażnika, Desmond był trochę rozdrażniony.
- Desmond: Dzięki za wszystko. Było świetnie... siedzenie w bagażniku i obijanie się o ściany. Super.
- Lucy: Tędy.
Podczas podróży na piętro kryjówki, Desmond i Lucy zaczynają rozmawiać.
- Desmond: Więc... uch... powiesz mi, co się teraz dzieje?
- Lucy: Był pewien powód ucieczki, Desmondzie.
- Desmond: Jasne.
- Lucy: Potrzebujemy twojej pomocy.
- Desmond: W czym? Kolejne poszukiwanie skarbu zaginionego w czasie?
- Lucy: Abstergo chce wymienić Rajskie Jabłko. Umożliwi to znaleziona przez ciebie mapa. Inni Asasyni... zrobią, co w ich mocy. Ale...
- Desmond: O co... O co chodzi?
- Lucy: Przegrywamy tę wojnę, Desmond. Templariusze są zbyt potężni. Codziennie giną kolejni z nas...
- Desmond: Nie wiem, jaka w tym moja rola...
- Lucy: Wyszkolimy cię - staniesz się jednym z nas.
- Desmond: Co?! Nie, nie... Widziałaś mnie w akcji - nie jestem w tym dobry. Nawet gdybym był... To zajęłoby miesiące, może nawet lata.
- Lucy: Nie. Nie z Animusem. Nie z Efektem Krwi.
- Desmond: Ale ja jestem tylko jeden...
- Lucy: Czasami to wystarcza.
- Desmond: Więc po to go znaleźliście... Mojego przodka. Jak on się nazywał? Ezio?
- Lucy: Jeżeli uda ci się pójść w jego ślady, nauczysz się wszystkiego, co on - tak samo jak on. Lata szkolenia przyswoisz sobie w kilka dni.
- Desmond: Wydostaliście mnie z Abstergo i sprowadziliście mnie tu tylko po to, żeby zrobić ze mnie Asasyna?
Lucy zatrzymała się w korytarzu na piętrze.
- Lucy: Słuchaj, chodzi o coś więcej, ale to musi zaczekać. Zaufaj mi, dobrze?
- Desmond: Dobrze. Wchodzę w to. Powiedz, czego chcesz.
- Lucy: Naprawdę? Jesteś pewien?
- Desmond: Myślałem, że się ucieszysz.
- Lucy: Wybacz... Jestem odrobinę zaskoczona. Przez całą drogę myślałam, jak cię do tego przekonać..
- Desmond: Daruj sobie. Po tym, co zrobiły mi te gnojki od Templariuszy, jestem gotowy na wszystko.
Lucy przytuliła Desmonda.
- Lucy: Dziękuję.
Oboje poszli do pomieszczenia na końcu korytarza. Tam spotkali Shauna Hastingsa i Rebeccę Crane.
- Rebecca: Lucy! Udało ci się!
Rebecca przytuliła Lucy.
- Rebecca: Boże! Ileż czasu minęło! Siedem lat! Niewiarygodne!
- Shaun: Rzeczywiście. Witaj. Ach! To pewnie niesławny Obiekt 17... Desmond Miles, prawda?
- Desmond: Kim jesteś?
- Shaun: Wybacz... Gdzie się podziały moje maniery? Jestem Shaun Hastings, a to jest Rebecca Crane.
Rebecca podła Desmondowi rękę.
- Rebecca: Miło cię poznać, Desmondzie.
- Shaun: No tośmy sobie milutko pogadali. Jeśli nie masz nic przeciwko, możemy zabrać się do roboty. Czas nagli. Ostatnio nawet jakby bardziej.
- Rebecca: Wszystko gotowe, Lucy. Daj znak i ruszamy.
Lucy zaczęła wyciągać coś ze swojej kieszeni.
- Lucy: Proszę. Mam coś dla ciebie. Pożegnalny prezent z Abstergo.
Lucy dała jej rdzeń pamięci z Animusa 1.28.
- Rebecca: Rdzeń pamięci! Zdumiewające! Dzięki ich danym wszystko szybciej pójdzie! Popracuję nad połączeniem kodu...
Lucy usiadła do swojego biurka i zaczęła pracować. Desmond mógł jeszcze porozmawiać z członkami drużyny. Odbył jedną rozmowę z Rebeccą, jedną z Shaunem i dwie z Lucy. Najbliżej Desmonda znajdowała się Rebecca, więc ten zapytał się jaką w tym wszystkim pełni ona rolę.
- Rebecca: Hej, Desmond! Co słychać?
- Desmond: Zastanawiam się, jaką odgrywasz w tym wszystkim rolę?
- Rebecca: Zajmuję się Dzieckiem. Pilnuję, żeby działało.
- Desmond: Dziecko? Masz na myśli Animusa?
- Rebecca: Właściwie to Animus 2.0, bo to dziecko jest dwa razy lepsze niż wszystko, co mają w Abstergo. Może Templariusze są bogatsi, ale brak im ambicji. Brak zaangażowania! Zero ducha współzawodnictwa! Dlatego, mimo wszystkich zasobów, nie mogą być lepsi ode mnie. Ani szybsi!
Usiądź, gdy będziesz gotowy i zaczniemy. Muszę wprowadzić tylko kilka poprawek...
Później Desmond podszedł do Lucy. Najpierw chciał ją przeprosić za jego zachowanie w Abstergo.
- Desmond: Hej... Posłuchaj. Chciałem ci podziękować. I... przykro mi.
- Lucy: Przykro?
- Desmond: No wiesz, wcześniej. To wszystko w Abstergo. To tylko... Nie byłem gotowy.
- Lucy: Nie ma sprawy.
- Desmond: Nie. Przeżycie tego wszystkiego. Świadomość, że Templariusze wciąż istnieją. Co planują...
- Lucy: Co się stało, to się nie odstanie, Desmondzie. Najważniejsze, że teraz jesteś tutaj.
Desmond ponownie ją zagadnął.
- Desmond: Lucy, widziałem różne rzeczy. Symbole w mojej sypialni. Kod na klawiaturze... Jak Altaïr.
- Lucy: To przez Efekt Krwi. Przejmujesz nie tylko wspomnienia przodków, ale także ich umiejętności. W tym wypadku Wzrok Orła.
- Desmond: Umiejętności?
- Lucy: Teraz jesteś bardziej wyczulony. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to nauczysz się wszystkiego, co Ezio pozna w Animusie.
- Desmond: Naprawdę myślisz, że to się uda? Że zostanę Asasynem?
- Lucy: Już jesteś Asasynem. Staniesz się po prostu lepszy.
- Shaun: Dokładnie. Mam nadzieję, że o wiele lepszy. Poważnie, widziałem taśmy z Abstergo. Nawet nie PRÓBOWAŁEŚ uciec.
- Desmond: Co za kutas...
Potem Desmond zagadnął Shauna.
- Desmond: Po co to wszystko?
- Shaun: To wszystko, Desmond... Och, to nic nadzwyczajnego, naprawdę, to tylko rzeczy, dzięki którym nasza operacja jeszcze się nie padła. Trzeba się bardzo starać, żeby wszystko działało, więc wybacz, ale nie mam czasu na powitania.
- Rebecca: Shaun zarządza archiwami naszej wiedzy - to jak cyfrowa biblioteka. Będzie ze mną współpracował, gdy znajdziesz się w Animusie. Jeśli trafisz na coś ciekawego - ludzi, miejsca, zdarzenia i tak dalej - stworzy wpis w bazie danych, gdzie znajdziesz dodatkowe informacje.
- Shaun: Taaak, ale to chyba nie jest tylko taka sobie baza danych. Zajmuję się też wsparciem taktycznym dla innych Asasynów. Wiesz Desmond, tych którzy są gdzieś tam - i naprawdę się czymś zajmują. Ryzykują własnym życiem i takie tam duperele.
Potem Desmond usiadł na Animusie, Rebecca musiała go tam podpiąć.
- Desmond: Więc jak to działa?
Rebecca pokazała mu kabel, który musiała mu wbić w ciało.
- Desmond: Jasne.
- Rebecca: Głęboki wdech.
- Desmond: Au!
- Shaun: No co z tobą? Dzieckiem jesteś?
- Rebecca: Shaun!
- Shaun: Dobrze już...
Desmond wszedł do Animusa.